Czy Jason Crump wróci do żużla?
W ostatnim tygodniu w polskich mediach żużlowych pojawiły się spekulacje, że jest szansa, aby do aktywnego uprawiania żużla powrócił trzykrotny mistrz świata na żużlu – Jason Crump. Czy rzeczywiście jest na taka możliwość?
Australijski żużlowiec profesjonalną karierę na żużlu zakończył w 2012 roku, czym zszokował całe środowisko. Zawodnik wciąż znajdował się w ścisłym, światowym topie. Sezon w cyklu Speedway Grand Prix zakończył na 6. miejscu, a w polskiej Ekstralidze był 18. najskuteczniejszym zawodnikiem. Był to co prawda najsłabszy sezon „Gingera” od lat, ale nie zmieniało to faktu, że każda drużyna chciała mieć go w swoim składzie. Decyzją o zakończeniu kariery najbardziej chyba zaskoczył Martę Półtorak, właściciela rzeszowskiego klubu, dla którego ścigał się wówczas Crump. Jak okazało się po sezonie, decyzja była brzemienna w skutkach dla Żurawi, bowiem mimo mocarstwowych planów i olbrzymiego budżetu dziury w składzie po Australijczyku nie udało się załatać i Stal spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej, co de facto było początkiem olbrzymich problemów zespołu z Podkarpacia, z których nie potrafi się on wygrzebać do dzisiaj. Spadek z ligi rzeszowskiej drużyny pozostaje jedną z największych sensacji w historii Speedway Ekstraligi.
Tyle historii. Po zakończeniu kariery Crump wrócił na stałe do Australii i zajął się tam szukaniem młodych chłopców, którzy byliby w stanie kontynuować złotą erę australijskiego speedwaya. Zadanie do łatwych nie należy, bowiem popularność czarnego sportu na Antypodach jest bardzo niewielka, a poprzeczka zawieszona przez pokolenie Adamsa, Sullivana, Crumpa czy Wiltshira została bardzo wysoko. O Crumpie w Polsce bardzo głośno zrobiło się w roku 2017, kiedy to po dopingowej wpadce Grigorija Łaguty o zakontraktowaniu trzykrotnego mistrza świata myślał Krzysztof Mrozek – prezes ROWu Rybnik. Nic z tego jednak nie wyszło. A „Gingerowi”, od czasu do czasu w okresie zimowym, kiedy do Australii w zimowej przerwie przyjeżdżają zawodnicy z Europy zdarza się wsiąść na motocykl i wystartować w zawodach. Tak też się stało i w tym roku. Crump wystartował w towarzyskich zawodach Australia – Wielka Brytania i zaliczył całkiem niezłe występy. To wystarczyło, aby część polskich mediów rozpoczęła spekulacje o powrocie trzykrotnego mistrza świata do żużla.
Niestety, musimy uspokoić łowców sensacyjnych doniesień i powiedzieć wprost – szanse na powrót do regularnego ścigania „Gingera” są bliskie zeru. Zawodnik sam mówi, że jazda na żużlu jest dla niego wciąż frajdą, ale nie widzi się już w roli aktywnego żużlowca. Obecnie skupia się na innych rzeczach i priorytety, jakie ustalił w swoim życiu nie pozwalają na powrót do regularnego ścigania.
Niewykluczone jednak, że rudowłosy Australijczyk na sezon przyjedzie do Europy. Jednak nie ze względu na chęć podpisania kontraktu zawodniczego z którymś z klubów polskiej czy angielskiej ligi, a z uwagi na to, że ostatnimi czasy mocno zacieśnił współpracę z innym utalentowanym „rudzielcem” – Danielem Bewley’m. Posiadanie w swoim teamie trzykrotnego mistrza świata mogłoby mocno pomóc Brytyjczykowi, którego kariera nieco wyhamowała po fatalnej kontuzji z 2018 roku. Gdyby dodać do tego fakt, że w jego zespole już znajduje się Mark Courtney można by pokusić się o stwierdzenie, że młody zawodnik, który jest nadzieją brytyjskiego żużla, miałby jeden z najlepszych teamów spośród wszystkich żużlowców. Czy tak się stanie dowiemy się jednak prawdopodobnie dopiero w marcu.